środa, 3 grudnia 2008

Apsik

Długo oczekiwany odpoczynek.
Przeziębienie czasami wychodzi na dobre. Dom, ciepłe łóżko, wymarzony sen.
Jak bardzo dziwnie można się czuć we własnym rodzinnym mieście? Przebywając tutaj jedynie w weekendy, zapomniałam jak to jest, przechadzać się we wtorki po lubskich ulicach. Niesłychanie nieswojo. Znowu mentalność ludzka niczym mnie nie zadziwiła. Ta "magia" małych miast... Mimo wszystko, pozostaje sentyment, bo to przecież z tym miejscem wiąże się wiele sytuacji, etapów mojego życia. Lubię tu wracać. Dopiero teraz sobie uświadamiam, jak bardzo jestem przywiązana do tego miasta.

1 komentarz:

włóczka pisze...

lubskie a lubelskie...
dzielą nas tylko dwie litery.